Pożegnanie lata w Warce nad Pilicą

Powiedzieć, że wyjazd i spływ był udany, to tak jak nie powiedzieć nic!

Wszystko zaczęło się już na starcie, gdy spóźnialscy wystawili na próbę cierpliwość organizatora. Jednak urok osobisty i charyzma damskiej części ekipy urobił kierowcę i ten w przypływie łagodności zaczekał na pozostałą część biwakowiczów. Gdy tylko pojawili się maruderzy, zatrzaskujące się drzwi busów oznajmiły odjazd, tak jak gwizdek konduktora na peronie kolejowym.

Chwilę później, dosłownie chwilę, bo to, co jadąc samochodem wydaje się być blisko, to dla chillowego spływu kajakiem jest niezmiernie daleko. Prognozowana meta miała być za 6-7 godzin w zależności, czy uczestnicy będą się ścigać, czy wolą kontemplować przy ćwierkaniu pechowych ptaków pozostałych na zimę. W ramionach meandrów rzeki można porozmawiać z drugą połówką, można też złączyć się z innym kajakiem, czy nawet ze wszystkimi, tworząc katamaran. W tym czasie można rozmawiać o pogodzie lub na ambitniejsze tematy, takie jak na spotkaniach w ramach naszych kręgów biblijnych. Padło na druga opcję, bo gdy już się skończy dwadzieścia jeden lat, można śmiało stwierdzić, że pośpiech poniża.

W ten czas słońce muska, rumieni skórę i rozpina bluzy z kapturem. Po wielu godzinach niesieni prądem rzeki dotarliśmy do miejsca docelowego.

Posiłek i chwila oddechu w miejscowych domkach letniskowych. Gasnące słońce zapowiadało rześką noc, ale był plan jak przechytrzyć przeznaczenie. Wystarczyło nachuchać w izbie, by zrobiło się ciepło, zanim się znajdzie w objęciach snu.

Ogień? Jest coś hipnotyzującego i kojącego, gdy człowiek na niego patrzy. Być może za pięćdziesiąt lat palenie ognisk będzie zabronione na tym kontynencie, wtedy każdy z nas będzie miał już siwe włosy, albo co gorsza, gdy już nie będzie miał ich wcale, to będzie możliwość przy herbacie, powiedzieć do swojej drugiej połówki: A pamiętasz jak w 2024 roku…? – Pamiętam – odpowie ta druga osoba. Ten wieczór zapisze się w pamięci jako wiele zaśpiewanych piosenek, zagranych nut na instrumencie czy salw śmiechu. Czy nie takie są atrybuty młodego chrześcijanina? W takich momentach człowiek zaczyna rozumieć, że olbrzymią wartością w życiu jest czas, który można spędzić z bliskimi osobami. Ktoś kiedyś powiedział: chcę się weselić, pić wino (bezalkoholowe oczywiście!) i słuchać muzyki – takie realia, to właśnie nasze Duszpasterstwo Małżeństw Pragnących Potomstwa.

M.