Czy jesteście otwarci na życie?

Co miesiąc zamieszczamy na naszej stronie homilie wygłoszone dla nas na Mszy Świętej. W tym miesiącu zamiast nagrania mamy dla Was tekst zredagowany na podstawie homilii wygłoszonej na Mszy dla Małżeństw Pragnących Potomstwa przez ks. Piotra Kabulskiego. Zachęcamy.

„Złóż, Jeruzalem, szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana.” (Ba 5,1) To początek pierwszego czytania z niedzieli 9-go grudnia, a w kontekście naszego zmagania się z pytaniem czy będziemy mieć dzieci, czy nie, zdanie to pokazuje, że Pan Bóg daje nam dziś pewną obietnicę. Ale uwaga: pomiędzy nią, a jej realizacją może przyjść demon, który będzie chciał wszystko zniszczyć.

Dobrym przykładem jest tu historia Abrahama. Gdy otrzymuje on obietnicę upragnionego potomka, początkowo jest zachwycony. Jednakże czas mija, obietnica się nie wypełnia więc Abraham kombinuje po swojemu – ma syna z niewolnicy. I tu już wkrada się demon, a przecież nie o to chodzi Panu Bogu w naszym życiu. A o co chodzi?

Na początek warto przypomnieć sobie co jest istotą małżeństwa, jego sednem, co jest związane z chwilą jego zawarcia… Z pewnością istotą małżeństwa nie jest potomstwo. Jest nią sam sakrament, ten którego małżonkowie udzielają sobie wzajemnie oraz to czy ten sakrament pielęgnują. Jak to czynić? Przede wszystkim módlcie się razem i prosicie siebie nawzajem o wybaczenie. Być może ten czas oczekiwania przez Was na potomstwo jest czasem zradzania miłości między Wami; czasem potrzebnym, bo ta miłość MUSI być między Wami. Ona jest pierwszą rzeczą jakiej Bóg od Was wymaga. Jeżeli będzie w Was prawdziwe zakochanie, to będzie również odpowiedź Pana Boga na Wasze życie.

Mężu, kiedy ostatni raz kupiłeś swojej żonie biżuterię bez okazji? Możesz powiedzieć „moja żona nie nosi biżuterii”, ale przecież biżuteria nie jest do noszenia. Jest od tego by leżała w szufladzie. To taka inwestycja. Kto więc ma kupować, sąsiad? Żono, kiedy Ty swojemu mężowi kupiłaś jakąś rzecz bez okazji? Tylko dlatego, że jest wtorek albo środa. Tu oczywiście nie chodzi o kupowanie czegokolwiek, ale o zakochanie, o te drobne gesty, świadczące o Waszej miłości. Tak więc módlcie się mężowie: „obym mógł być zawsze zakochany w mojej żonie” i żony: „obym mogła być zawsze zakochana w moim mężu”, i razem: „Boże, obyśmy byli naprawdę otwarci na wolę Twojego Syna w naszym życiu”.

Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Pamiętajcie jednak tym co jest pomiędzy obietnicą Boga, a jej realizacją, a mianowicie o tym, że chęć zrodzenia dziecka może być także pułapką, w której będziecie ranić siebie nawzajem, albo innych ludzi. Może być przecież i tak, że Bóg odkłada poczęcie dziecka w Waszym życiu na pewien czas po to, żebyście mieli świętość między sobą, a ludzie patrząc na Was by mówili „to są ci, którzy się kochają, mają między sobą jedność”. Bóg zostawia Wam wolność i bardzo delikatnie mówi „jeśli chcesz”. I jeżeli dziecko się urodzi, to dla Boga większą wartością jest to, abyście Wy, jako małżeństwo sakramentalne trafili do nieba, niż jako pokłóceni ludzie żyli obok siebie.

Setki lat temu przeprowadzono pewien eksperyment polegający na tym, że wybrano pewną grupę dzieci, przebierano je, karmiono, zaspokajano tylko ich podstawowe potrzeby fizjologiczne, ale po tym od razu odkładano. I to wszystko. Po pewnym czasie okazało się, że eksperyment trzeba było przerwać, bo… dzieci umierały. Umierały gdyż dziecku jest potrzebna bliskość, przytulanie, słowo. Nam wszystkim jest potrzebne Słowo. Jest potrzebne by to dziecko Boże w nas się rozwijało. Być może w jakimś wymiarze jesteście zranieni, w czymś pogubieni, oszukani przez demona i musicie przeżyć ten czas uzdrowienia i przytulenia przez Pana Boga.

Jest w chrześcijaństwie taka ikona, na której Maryja przytula Pana Jezusa do policzka. Po rosyjsku to się nazywa Умиление (czyt. umiljenie), czyli „ukochanie, ucałowanie”. Może i Ty musisz poczuć się tak ukochany w ręku Pana Boga, w którym też musisz się zakochać. Po to, żebyś wiedział, że jest Wszechmogący, że jest ponad wszystkimi Twoimi słabościami, ale też ponad Twoimi bogactwami i całą Twoją mocą.

Jest jeszcze jeden eksperyment, o którym warto wspomnieć w tym momencie. Został on przeprowadzony na ssakach wychowywanych w ogrodach zoologicznych. Gdy okazywało się, że zdrowe pary nie mogą mieć potomstwa i zwierzęta zaczęły wymierać postanowiono wywozić je w te miejsca skąd pochodzą, na ogrodzony kilkuhektarowy teren. Po roku okazało się, że pary te wracały do zoo z młodymi. To ich zamknięcie, ich niewola była przyczyną braku potomstwa.

Jak to się ma do nas i naszej sytuacji? Musimy sobie uświadomić, że człowiek w niewoli także nie może urodzić. Może warto zadać sobie pytanie „w jakiej niewoli Ty teraz jesteś?”, „z jakiej niewoli Jezus Chrystus musi Ciebie wyzwolić?”, „z jakiej niewoli musisz usłyszeć Jego słowa, że nie pamięta Twoich grzechów? Idź i nie grzesz więcej”. Może ten czas oczekiwania jest czasem bardzo specyficznych i tylko dla Ciebie przeznaczonych rekolekcji? I być może jest on po to, abyś później, kiedyś mógł być genialnym ojcem, fantastyczną matką.

To nie Bóg się pomylił. On ma dla Ciebie wspaniały plan, ale czas jego realizacji należy do Niego. W końcu także i do Nas Słowo mówi „nie wasza to rzecz znać czasy i chwile” (Dz 1,7). Być może ta sytuacja zmagania z Twoją płodnością jest też po to, abyś był wojownikiem Pana Boga, abyś była tą, która będzie mówiła, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, aby Bóg mógł spytać Cię jaka jest Twoja wiara i gdzie jest Twoje serce?

W rodzinach jest tak, że mężczyzna jest zawsze obrazem miłości Pana Boga, a dziecko mniej więcej do dwunastego roku życia jest zakochane w swoim ojcu. Natomiast później, gdy zaczyna ono dojrzewać, to zaczyna się przeciwko ojcu buntować. Mówi nagle „nie jest taki genialny ten mój ojciec”. Zaczyna trochę pyskować, trochę się stawiać… Czy nie jest to trochę obraz naszej relacji z Bogiem? Może jesteś właśnie na etapie pyskowania, mówienia Mu „przepraszam bardzo, pomyliłeś się w mojej historii życia”. Spytaj siebie czy rzeczywiście modlisz się o wiarę, o to, co Pan Bóg przewidział dla Ciebie i czego Ty tak konkretnie chcesz od Pana Boga? Obyś nie chciał tylko dziecka dla siebie jako mężczyzna, czy kobieta bez jedności ze swoją żoną, mężem.

Zastanówcie się też czy faktycznie jesteście otwarci na życie, czy raczej Wasz plan jest taki, że chcecie mieć jedno dziecko. A co, jeśli Bóg da Wam bliźniaki, trojaczki, albo i więcej…? Czy zgadzacie się na taki plan Boży? Tak więc jeśli Bóg dziś Ciebie spyta: modlisz się o dziecko, czy może o bliźniaki, to cóż? Panie Boże – oby były bliźniaki!…

Można by mnożyć przykłady za wstawiennictwem ojca Stanisława, ale najbardziej niesamowite wydaje się to, że jest on patronem, który daje życie. Życie w sensie dziecka, ale też życie w wymiarze Waszej rodziny, małżeństwa. Módlcie się więc o życie między wami, o to życie dla was – w postaci dzieci oraz o to byście umieli odpowiedzieć na pytanie Pana Boga „czy jesteście na życie otwarci”.

Módlcie się zatem do Boga Ojca, za wstawiennictwem naszej Matki Maryi oraz św. o. Stanisława od Jezusa i Maryi Papczyńskiego:
Bądź błogosławiony Boże za to, że jestem mężczyzną, za to, że dałeś mi cudowną żonę. Bądź błogosławiony Panie Boże za mojego męża, za tego, którego mam obok siebie, za to, że naprawdę jesteś wierny powołaniu mojego życia. Jeżeli jest Twoją wolą, jeśli chcesz, to proszę Cię dzisiaj o to, żebyś mi dał potomka – córkę, syna, może bliźniaki. Proszę Cię żebyś mnie pocieszał w sytuacji, w której demon, a czasem i wielu moich bliskich i znajomych oszukuje mnie tylko dlatego, że nie mam dziecka. Bądź błogosławiony Boże za to wszystko co robisz, bo tylko Ty jesteś Dobry i Święty.

Amen.